- Jak ty to robisz?
- Co?- pyta i nie odrywa się od podgryzania mojego ucha.
- Gdy wsiadaliśmy do samochodu, mówiłeś o kipiszu w willi Małeckiego, potem o walce z urządzeniem, a za chwilę cały skupiłeś się na mnie i teraz nie pozwalasz mi jasno myśleć, tylko doprowadzasz mnie do szaleństwa w samochodzie zaparkowanym przy bardzo ruchliwej ulicy, na bardzo uczęszczanym parkingu- mówię dość wolno, bo faktycznie trudno mi się skupić, gdy jego usta znajdują się na moim uchu, a palce nieśpiesznie wędrują po moim udzie.
- To przez ciebie..
- Co?!!- prawie piszczę, przestaje mnie całować.
- Nie tak wyobrażałem sobie tę sobotę. Chciałem spędzić ją z tobą, najchętniej w łóżku, ale nie koniecznie, ważne żeby sam na sam, a zamiast tego najpierw telefon z fabryki, a potem nieplanowany obiad z rodziną.
No nie, zaczynają się wyrzuty!
- Mogłeś dać znać, że nie masz na to ochoty, sam chciałeś po mnie przyjść....
- Łoł, łoł, łow- wyciąga przed siebie dłonie w geście zwolnij- Mała wszystko gra. Chcę być częścią twojego życia, więc bardzo zależało mi na tym żeby poznać twoją rodzinę, jutro ty poznasz moją i super, ale nie zmienia to faktu, że wszystko o czym teraz myślę- jego głos zniża się do poziomu, ponownie powodującego dreszcz na całym moim ciele- to wziąć cię tu i teraz, albo jeszcze lepiej, za pół godziny na mojej kanapie.
Moja irytacja mija nagle, zawstydzam się, wypuszczam gwałtownie powietrze i mówię:
- Jedźmy, nie możemy dać kanapie czekać...
Uśmiecha się i wraca na swoje miejsce, rozsiadając się wygodnie. W drodze prawie się nie odzywamy, chyba obydwoje bardzo czekamy na to, by być tylko we dwoje. Jeszcze trochę mam opory, by wykrzyczeć mu jak bardzo go pragnę, nie przejmuję inicjatywy, pozwalam by to on dyktował tempo. Czuję się w tym bardzo komfortowo, tym bardziej, że to co robi bardzo mi odpowiada. Czuję jak mnie obserwuje i analizuje co sprawia mi największą przyjemność. Tuląc się do siebie wchodzimy na górę. Porozumiewamy się tylko wymownymi spojrzeniami i ulotnym dotykiem. Nie wypuszcza mnie z ciasnego objęcia silnego ramienia, a drugą ręką wyjmuje z kieszeni brzęczące klucze i otwiera drzwi. Jego uścisk ani na chwilę nie słabnie, gdy pozbawia mnie i siebie kurtek. Zrzucamy z nóg buty. Teraz obejmuje mnie ciasno obiema rękoma. Przywieram do niego każdym możliwym centymetrem ciała. Żałuję tylko, że dzielą nas ubrania. Nie przerywając uścisku i pocałunku kładzie mnie delikatnie na kanapie, mocno podtrzymując moje plecy rozpostartą dłonią. Po chwili gwałtownie odrywa swoje usta od moich i podpierając się o oparcie kanapy staje obok niej. Patrzę na niego z niezadowoloną miną.
- Tak będzie szybciej- uśmiecha się i chwyta swoją koszulkę na wysokości karku, po czym ściąga ją z siebie jednym ruchem, po chwili nie ma też na sobie skarpetek. Teraz wygląda tak, jak najbardziej lubię, ma sobie tylko spodnie, tym razem poprzecierane dżinsy. Przez myśl przebiega mi obraz Greya z pokoju zabaw. Marzenia się spełniają? Wyciągam rękę i chwytam go za spodnie tam gdzie mają guzik i rozpinam go. Jurek wciąga głośno powietrze. Pochyla się nade mną, ale wyciąga rękę gdzieś dalej. Po chwili w pokoju roztaczają się pierwsze dźwięki. Rozpoznaję co to jest, ale nie jest to oryginalne wykonanie. To „I folow rivers”, ale śpiewa to facet i to bardzo fajnie. Zamykam oczy i zachłystuję się muzyką. Ręce Jurka przypuszczają atak na moje ubrania. Rozpina moje dżinsy, jednym kolanem znajduje się między moimi nogami i niespiesznie zsuwa ze mnie spodnie. Gdy mam już na nogach tylko pończochy, kładzie moją prawą stopę na swoim ramieniu i odwraca ku niej głowę.
- Uwielbiam to, że lubisz pończochy- mruczy gryząc mnie w kostkę.
Ustami pieści podbicie i kostkę, a potem bardzo powoli posuwa się dalej na północ. Zaczynam się wić, moje biodra żyją własnym życiem. Chcę więcej i to szybko. Jego niespieszne pieszczoty dają mi błogość, ale jednocześnie są torturą. Gdy jest już na miejscu, znowu unosi się nade mną. Tym razem postanawia pozbawić mnie bluzki. Korzystam z okazji i przygważdżam go do siebie nogą, obejmując go nią w pasie. Kąsa mnie w szyję.
- O nie Słońce, tym razem zrobimy to na prawdę powoli, chcę żebyś straciła zmysły...
- Próbuj, może ci się uda- szepczę mu do ucha.
Jego ręka wędruje na moje plecy i wprawnym ruchem odpina haftki stanika. Powoli uwalnia mnie z ramiączek, całując moje ramiona. To tempo staje się nie do zniesienia. Wypycham ku niemu piersi, zamieniając plecy w łuk. Odczytuje moje pragnienie i językiem zatacza kółka wokół sutek. Mój oddech staje się wyjątkowo głęboki. Przerywa wreszcie torturę i ssie centralnie najpierw jeden, potem drugi sutek. Jego lewe kolano jest między moimi nogami, więc kiedy on zajmuje się moimi piersiami, ja ocieram się o niego na dole.
- Uwolnimy cię teraz- pocałunkami schodzi w dół, jego palce gładzą skórę na linii malutkich majteczek ledwie zakrywających wzgórek- piękne-mówi- ale zupełnie nam teraz niepotrzebne- powoli zsuwa je ze mnie, a ja podkulam nogi, zatrzymując stopy na jego biodrach. Uwielbiam go w samych spodniach, ale teraz chcę czuć go całego, więc ruchami stóp daję mu do zrozumienia, żeby je zdjął.- Chcesz żebym je zdjął?- pyta rozbawiony. Potakująco kiwam głową- To do dzieła maleńka, mów do mnie- Wpatruje się we mnie, a ja wypuszczam powietrze i mówię prawie szeptem:
- Nie potrafię.
Kiwa z dezaprobatą głową, a mnie ogarnia myśl, że to mu nie odpowiada. Odruchowo zakrywam ramionami piersi i kulę się przed jego wzrokiem. Jego spojrzenie się zmienia. Uśmiecha się ciepło.
- To nic, jeszcze będziesz do mnie mówiła- jest bardzo pewny siebie- na razie nie będziemy się tym przejmować, bo wiesz co? Czytam w twoich myślach- kładzie swoje ręce na moich i wiedzie je do swoich spodni, zostawia je na swoich biodrach. Rozsuwam suwak i pociągam spodnie w dół, łapiąc jednocześnie za bieliznę. Teraz oboje jesteśmy nadzy, pozostały tylko moje pończochy. Patrzę na jego penisa. Jest nabrzmiały i pulsuje. Jurek klęczy między moimi nogami, a moja głowa po operacji uwalniania go ze spodni znajduje się dokładnie na wysokości jego męskości. Nigdy tego nie robiłam, ale tym razem mam na to wielką ochotę. Powoli wyciągam ku niemu rękę. Spoglądam na Jurka, jego oczy zrobiły się okrągłe, przygryza wargę i wyczekuje. Przeczuwa, że najmniejszy ruch mógłby mnie spłoszyć, więc pozwala mi cierpliwe zając się sobą. Ujmuję go w dłoń i słyszę świst wciąganego przez usta powietrza. Podnieca mnie ta sytuacja. Wkładam go sobie do ust i delikatnie smakuję. Czuje smak słonej kropelki, która pojawiła się na czubku. Pojawia się następna. Rozcieram ją palcem i znów spoglądam na Jurka. Odchyla głowę do tyłu. Znowu biorę go do ust i zaczynam powoli ssać. Jest pyszny. Zataczam coraz bardziej intensywne kółka. W pewnym momencie przerywa mi schylając się do pocałunku.
- Zbyt mi dobrze kochanie, ale chcę dojść w tobie- szepcze mi w usta- odwróć się na brzuch.
Posłusznie kładę się na brzuchu. Wciąż jest między moimi nogami, słyszę jak nakłada gumkę. Po chwili jego palce intensywnie dotykają mnie tam na dole. Dotyka mnie palcami w środku i przenosi wilgoć na łechtaczkę. Drażni mój guziczek, aż wydobywam z siebie piskliwy jęk. Wkłada swoją rękę pode mnie i lekko unosi moje pośladki, po czym mocnym pchnięciem wchodzi we mnie, a mnie przez chwilę brakuje tchu.
- Nie za mocno?- zatrzymuje się we mnie i pyta wprost w moje ucho.
- Nie, jest wspaniale, chcę mocno.
- Pani życzenie jest dla mnie rozkazem- no proszę zaczęłam do niego mówić, pierwszy raz powiedziałam czego chcę. Wchodzi we mnie mocno, raz za razem, a ja unoszę się wyżej i kładę ręce na oparciu kanapy. Wypina mocno pośladki w jego stronę, a on pcha raz za razem mocniej i mocniej. Spadam w przepaść, on jest też bardzo blisko. Nachyla się nade mną i ręką zaczyna drażnić łechtaczkę, uwalniając całe moje napięcie. Czuję jak wilgoć spływa mi po udzie. Spoglądam na Jurka przez ramię, przylega do moich pleców i całuje linię wzdłuż mojego kręgosłupa.
- Nie martw się to nie ja, to ty, chyba było ci dobrze.
Opieram czoło o oparcie kanapy. Nie wiedziałam, że kobieta może być aż tak mokra.